CD / Winyl, Debemur Morti Productions, album 2016
Piąty już w dyskografii Finów pełen album przynosi bez większych zaskoczeń porcję solidnie zaaranżowanego i zagranego Black Metalu. Po nagraniu tego materiału szeregi BEHEXEN po 6-ciu latach współpracy opuścił Shatraug, jednak nie ma się tu czemu dziwić. Obecnie BEHEXEN działa bardzo prężnie, a ów jegomość już się dwoił i troił w Horna, Sargeist, Necroslut, Mortualia (by wymienić tylko te bardziej znane), a z hord, które wspomaga na żywo można wymienić chociażby Nightbringer.
Muzyka zawarta na 'The Poisonous Path' zdecydowanie nie rozczarowuje. Ostatnio szperając po starych zinach natknąłem się na malkontenctwo względem Fińskiej sceny, a w szczególności właśnie Behexen. Typ raczył się bełkotem, że nie rozumie fenomenu tego zespołu, że nie tędy droga jeśli mowa o Black Metalu. Cóż, może ja się nie znam, ale podążając torem myślenia tego pana zadam pytanie: to którędy droga? Owszem, nie da się ukryć, że Black Metal jako gatunek na przestrzeni lat ewoluował. Z 'garażowego tłuczenia' surowych riffów klonowanych milionowy raz z Darkthrone czy Moonblood, wyrosły hybrydy łączące lub inkorporujące elementy z innych gatunków jak Death czy Doom. Na szczęście dla jednych i drugich, 'garażowe tłuczenie' również przetrwało i ma się bardzo dobrze. Wracając jednak do piątego albumu BEHEXEN, uważam że fenomen jest jak najbardziej zrozumiały. Co więcej, jest usprawiedliwiony pracą i rozwojem zarówno muzycznego warsztatu jak i okultystycznego. Zawartość 'The Poisonous Path', jest przede wszystkim dynamiczna i okraszona dość brudnym brzmieniem. Pomimo takiego zestrojenia gitar, riffy są nadal bardzo wyraźne i ów Fiński brud nie zasłania patentów / motywów poszczególnych części utworów. Sporo jest również zwolnień, hipnotycznych rozwiązań jak chociażby 'Chalice of the Abyssal Water'. Dzięki temu dynamika spowalnia dając wytchnienie, a prym przejmuje transowość riffów i wolne tempo. Praca perkusji za którą zasiadł ponownie Horns (nieprzerwanie od 1996 roku) powala majstersztykiem. Pomysłowość rozwiązań, zmiany temp i naprawdę wspaniałe przejścia między riffami. Kolejnym silnym atutem są wokale. Hoath Torog (również od 1996 roku) wypluwa z siebie kolejne zatrute słowa niczym z portalu, którego wrota otwierają się przygotowując świat na nadejście Śmierci. Krąg bez końca, oślepiony białą ciemnością, budowane są myśli. Ponownie, jak i w przypadku poprzednich albumów, BEHEXEN udało się zachować formę swoistego misterium. Łącząc przekaz dźwiękowy i wgłębiając się w teksty, całokształt zamienia się w swoisty rytuał.
Piąty album Finów można spokojnie sklasyfikować jako płytę bardzo dojrzałą, zarówno muzycznie jaki i w warstwie lirycznej. Skrupulatnie próbowałem doszukać się tutaj jakichkolwiek mankamentów, uchwycić się jakiegoś błędu lub niedociągnięcia. Bez skutku. Nie czuć tutaj tworzenia na siłę, aranżacje mają jakby swą naturalną płynność. Dowodzi to tezie, że muzyka zarejestrowana na 'The Poisonous Path' wypłynęła wprost z tych, którzy są odpowiedzialni za jej stworzenie. Podkreślę raz jeszcze, album nader dojrzały i powalający naturalnością sączącego się z niego Zła.
Lista utworów:
1. The Poisonous Path
2. Wand of Shadows
3. Cave of the Dark Dreams
4. Sword of Promethean Fire
5. Umbra Luciferi
6. Luminous Darkness
7. Chalice of the Abyssal Water
8. Pentagram of the Black Earth
9. Gallows of Inversion
10. Rakkaudesta Saatanaan
Linki do zespołu:
Linki do wytwórni:
Autor: W.