CD / Winyl / Kaseta, Iron Bonehead Productions, album 2020
Dnia dzisiejszego ma premierę najnowszy, ósmy album KAWIR. Grecy uraczyli nas kolejny raz kolejny raz antyczną opowieścią przekutą na genialnie zaaranżowany materiał. Tytułowa Adrasteia, według greckiej mitologii była nimfą, która wraz ze swoją siostrą Idą opiekowały się Zeusem w jego najmłodszych latach, chroniąc go przed jego ojcem Kronosem. Zapewne materiał ten nie odnosi się bezpośrednio do tych wydarzeń i jest tu przytoczona piękna historia, której głównym motywem jest postać nimfy. Tą z pewnością poznam w szczegółach, gdy dane mi będzie trzymać fizyczne wydawnictwo w rękach, czyli znając życie za jakieś dwa / trzy miesiące. KAWIR powstał w 1993 roku i po chwilę obecną wydaje świetne materiały, a szukać słabego wydawnictwa w ich dyskografii jest czysto bezcelowe.
Nowy album KAWIR to fantastyczny miraż melodyki przepełnionej antyczną Grecją wraz z silną ekspresją, momentami nawet bezpośrednio uderzającą w słuchacza. "Adrasteia", jak i w przypadku pozostałych albumów Greków, to Black Metal w dużej mierze oparty na melodyjnych riffach. To właśnie praca gitar, powiedziałbym w 85%, wyznacza kanon muzyki i to dokąd ta zmierza. Połączenie ich z świetnie zaaranżowaną sekcją rytmiczną, to już istny klasyk. KAWIR przyzwyczaił mnie na przestrzeni lat do oblicza Black Metalu który prezentują. Jest w nim finezja, a przede wszystkim zawsze koncept. Myśl przewodnia, która przejawia się nie tylko w lirykach, ale i w aranżacjach. Skoro była już mowa o gitarach, przy okazji których zapomniałem dodać o jakże świetnych akustycznych partiach, zatem dokończmy wątek sekcji rytmicznej. Bas, jego silny puls słychać zarówno w wolnych fragmentach muzyki, ale też jest słyszalny, gdy wchodzi w symbiozę ze stopami przy szybkich momentach. Sama perkusja jest równie dobrze zarejestrowana. Słychać uładzenie w szczególności werbla i tomów, ale przyznaję, że wypada to bardzo dobrze. Przejścia nie zagłuszają reszty instrumentów, poprzez wybijanie się dźwiękiem ponad nie, a szybkie partie na werblu pozostają nadal dobrze słyszalne. Pozostały wokale, gdzie naprawdę jest mistrzostwo! Pomijam już, jak świetnymi wokalami operuje Porphyrion, bo o tym każdy wie. Jednakże, gościnnie zaprezentował się nam Alexandros z Macabre Omen w postaci dodatkowych wokali oraz w utworze "Colchis" zaśpiewała Lindy Fay Hella z Wardruna. Utwór magiczny, niosący słuchacza delikatnie swą historią niczym ziarno piachu na wietrze... Takie rzeczy trzeba umieć docenić.
KAWIR kolejny raz nagrał album, który można nazwać dziełem. Dla takich wydawnictw warto się zatracić w poczuciu czasu, słuchając ich bez opamiętania. Antyczna Grecja żyje, pełna swoich tajemnic i uśpionych bogów. Oni czekają na odpowiedni moment by podnieść się dumnie. By istnieć i pisać nowe historie.
Lista utworów:
1.Tydeus
2.Atalanti
3.Danaides
4.Limniades
5.Colchis
6.Medea
Linki do zespołu:
Linki do wydawcy:
Autor: W.