CD, Peaceville Records, album 2020
(English translation below)
Weterani amerykańskiego Death Metalu powrócili ze swoim szóstym albumem. Jest to drugi album licząc od momentu powrotu na scenę, albowiem zespół był nieaktywny w okresie pomiędzy 1998 - 2012. Piątka już nie najmłodszych gości przygotowała nie lada strawę dla maniaków old schoolowego grania, a to mnie cieszy niezmiernie. Dobrze widzieć, że po tylu latach zespół jest nadal wierny swoim korzeniom i nie zmienia obranego kierunku. Jednakże o tym i kilku innych spostrzeżeniach z odsłuchu możecie przeczytać poniżej.
MORTA SKULD, zespół który przez wielu zawsze był traktowany jako drugoligowy twór amerykańskiego Death Metalu. Osobiście uważam to za wielce krzywdzące dla samego zespołu i ich twórczości. Oczywiście, nie byli / nie są aż tak rozpoznawalni jak choćby Malevolent Creation, ale to przecież nie liczba sprzedanych albumów jest miarą popularności danego zespołu, a tym bardziej nie stanowi jego mianownika twórczości. Zresztą co tu wiele mówić, posłuchajcie (o ile nie znacie???!!!) debiutanckiego "Dying Remains" z 1993 roku, sztos jakich mało! MORTA SKULD anno bastardi 2020, to nadal klasyczny Death Metal z tą różnicą, że podany na nieco wyższych obrotach. Po powrocie na scenę w 2012 roku, muzyczne oblicze amerykanów zostało przekierowane na większą intensywność kompozycji i zostało to osiągnięte poprzez dodanie sporej ilości parti gitar tremolo wspomaganych podwójną stopą centralek perkusisty. Tak więc jeśli mówimy o pracy gitar, to zdecydowanie otrzymamy tutaj absolutny konkret miksu wspomnianego tremolo i ciężaru rytmicznych riffów. I właśnie tutaj wracamy do wymienionego już dzisiaj Malevolent Creation. Otóż, dynamika utworów, riffy wraz z solówkami poprzez pracę perkusji i wokale - cholernie przypominają mi to co owa ekipa poczyniła na chociażby "The Fine Art of Murder". Nie mam tu absolutnie na myśli zarzucania kopiowania bądź nawet celowego wzorowania się MORTA SKULD na powyższych, ale nie mogę się pozbyć wrażenia, że "Suffer for Nothing" jest właśnie zbliżony do przywołanego albumu. Nie jest żadną wadą, nic z tych rzeczy, bo sporo tu również własnego oblicza - przede wszystkim sporej bezpośredniości riffów. Te wręcz zarzynają słuchacza jak ofiarę, bez skrupułów i pardonu. Nie znajdziemy tu żadnych, ale to żadnych nowomodnych naleciałości, ot MORTA SKULD gra to co potrafi najlepiej i jest to old schoolowy Death Metal!
(English version)
The veterans of American Death Metal returned with their sixth album. This is the second album since the return to the stage, as the band was inactive between 1998 and 2012. The five not the youngest guys have prepared some soulfood for the old school maniacs, and that makes me very happy. It is good to see that after so many years the band is still loyal to their roots and does not change its direction. However, you can read about this and a few other observations from the listening session below.
MORTA SKULD, a band that has always been treated by many as the second league of the American Death Metal. Personally, I consider this to be very harmful to the band itself and their work. Anyway, to not be lying here, listen (if you don't know it yet ???!!!) to the debut album "Dying Remains" from 1993, a work of might! MORTA SKULD anno bastardi 2020, is still a classic Death Metal with the difference that it's served at a slightly higher speed. After returning to the stage in 2012, the musical face of the Americans was redirected to a higher intensity of compositions and this was achieved by adding a large number of tremolo guitar parts supported by a double drumkicks of the drummer. So if we are talking about the work of guitars, we will definitely get here an absolute concrete mix of the mentioned tremolo and the weight of rhythmic riffs. And here we come back to the already mentioned Malevolent Creation. Well, the dynamics of the tracks, riffs with solos through the work of drums and vocals - they damn well remind me of what was achieved on "The Fine Art of Murder". I absolutely don't mean here to spot out copying or even deliberately modeling MORTA SKULD on the above, but I can't get rid of the impression that "Suffer for Nothing" is just like the album mentioned above. It is not a drawback, nothing of the kind, because there is a lot of its own face here as well - above all, a lot of directness of the riffs.These riffs even slaughter the listener like a victim, without scruples or pardon. We won't find any of them here, but these are no new-fashioned things, MORTA SKULD plays what they do best and this is the old school Death Metal!
Lista utworów:
1.Extreme Tolerance
2.Abyss of the Mind
3.Dead Weight
4.Divide the Soulless
5.The Face I Hate
6.Forbidden
7.Godlike Shell
8.Suffer for Nothing
9.Facing Mortality
10.Machines of Hate
Linki do zespołu:
Linki do wydawcy:
Autor: W.