Kaseta / CD, Witchhand Productions / Morbid Chapel Records, album 2020
(English translation below)
Jako, że ostatnio nagromadziło mi się trochę nowych wydawnictw z Morbid Chapel Records, to wziąłem się za odsłuchiwanie. Płyta, którą wrzuciłem do odtwarzacza to jak dotąd jedyna pozycja w dyskografii amerykańskiego zespołu LUCTUM. W jego skład wchodzi pięciu muzyków, którzy znani są z udziału w innych, znanych szerszemu gronu zespołom, jak choćby UADA, ÆNIGMATUM i wiele innych, które z pewnością sami możecie odnaleźć przeglądając sieć, pełną informacji. Ashes of the Titans to album, którym LUCTUM postanowiło zapoznać słuchaczy ze swoją sztuką, ukazał się w tym roku na kasecie wydanej przez Witchhand Productions w niewielkim limicie. Jesienią materiał ten wydał na CD wspomniany wyżej Morbid Chapel Records, dzięki czemu szersze grono odbiorców łatwiej dotrze do tego interesującego dzieła.
Od chwili gdy pierwsze dźwięki tego albumu przetoczyły się po pokoju wylewając się ciężkimi gromami z głośników uważam tę płytę za prawdziwy sztos. Płyta zawiera siedem numerów, których łączny czas trwania przekracza czterdzieści jeden minut. Muzyczna materia wykreowana przez LUCTUM, to atmosferyczny black metal. Jednak ta atmosfera, jaka panuje w muzyce, nie zawiera przesadnych, przesłodzonych melodii, które mogły by zmęczyć kogoś zasłuchanego w ekstremalnych dźwiękach. Ta muzyka świetnie się wchłania, od początku, do końca. Tempa, wokół których oscyluje ta muzyczna materia są wolne i średnie. Riffy gitar z niesamowitą siłą wbijają sekcje rytmiczne i tremolo, przywołując miłe skojarzenia z black metalem z początku lat dziewięćdziesiątych. Miejscami słychać ducha wczesnego SATYRICON czy BURZUM. Pojawiają się gitary na czystym kanale i bardzo fajne, melodyjne solówki, ciekawie kontrastujące z wszechobecnym mrokiem. Gitara basowa przygniata swym ciężarem, dodając do brzmienia jeszcze więcej mroku, który dosłownie przytłacza. Perkusja chyba najmniej zachwyciła mnie na tym dziele, ale nie oznacza to, że jej brzmienie jest złe. Wydaje mi się, że mogłaby być odrobinę głośniej. Po za tym nie mam absolutnie nic do zarzucenia, nawet te niezbyt czyste brzmienie blach dodaje nieco surowszego brzmienia, co jest dużym plusem. Dość sporo melancholii nadają klawisze, które niezbyt często się pojawiają w utworach, jednak gdy już są to robią świetny klimat. Do całości dochodzi bardzo dobry skrzekliwy wokal, który brzmi nieprzeciętnie i sączy jad, który dokonuje rozkładu od środka. Co ciekawe, w wokalu tym pojawiają się melodie, przypominające śpiew, jednak ciężko nazwać go śpiewem, przez obecne skrzeki. Podsumowując, może nie jest to płyta roku, ale na pewno jest godna uwagi i zainteresowania. Biorąc pod uwagę to, że jest to pierwsze dzieło tego zespołu, zakładam że kolejne będą jeszcze lepsze. Czekam więc z niecierpliwością.
(English version)
As I've recently accumulated some new releases from Morbid Chapel Records, I've started listening to them. The album I threw into the player is so far the only record of the American band LUCTUM. It consists of five musicians who are known for their participation in other bands known to the wider circle, such as UADA, ÆNIGMATUM and many others, which you can certainly find yourself browsing the web, full of information. Ashes of the Titans is the album, which LUCTUM decided to familiarize listeners with its art, was released this year on a cassette released by Witchhand Productions in a small limit. In autumn this material was released on CD by Morbid Chapel Records mentioned above, which makes it easier for a wider audience to reach this interesting work.
Since the first sounds of this album rolled around the room pouring heavy thunders from the speakers I consider this album a real storm. The album contains seven numbers, whose total duration exceeds forty-one minutes. The musical matter created by LUCTUM is atmospheric black metal. However, this atmosphere, which prevails in the music, does not contain exaggerated, over-sweetened melodies, which could tire someone with the passion for extreme sounds. This music is very well absorbed, from beginning to end. The tempo around which this musical matter oscillates is slow and medium.Guitar riffs with incredible power drive the rhythm sections and tremolo, evoking nice associations with black metal from the early nineties. The spirit of early SATYRICON or BURZUM can be heard in places. Guitars appear on a clean channel and very cool, melodious solos, interestingly contrasting with the omnipresent darkness. The bass guitar overwhelms with its weight, adding even more gloom to the sound, which literally oppresses. The drums probably delighted me the least on this work, but it does not mean that its sound is bad. I think it could be a bit louder. Besides, I have absolutely nothing to blame, even those not very clean cymbals sounds add a bit more raw sound, which is a big plus. Quite a lot of melancholy is given by the keyboards, which don't often appear in songs, but when they do they make a great atmosphere. To the whole thing there is a very good screeching vocal, which sounds extraordinary and the venom that breaks down from the inside. What's interesting, there are melodies in this vocal, resembling singing, but it's hard to call it singing, through the current screams. To sum up, it may not be the record of the year, but it is certainly worth attention and interest. Taking into account that this is the first work of this band, I assume that the next ones will be even better. So I'm waiting impatiently.
Lista utworów:
1. Neglect
2. Dithyrambic Awakening
3. Fortress of Avarice
4. Kronos Devouring His Son
5. Theriomorphic Divinations of Heiress Nocturna
6. The Rotting House
7. Feeding on the Flesh of a Memory
Linki do zespołu:
Linki do wytwórni:
Autor: P.