CD, HSP Productions, album 2019
Powstały w 2006 roku CSEJTHE wydał tego roku kolejny, trzeci album. Na tyle lat istnienia nie jest to zdecydowanie oszałamiający wynik. Nazwa hordy wywodzi się od nazwy zamku, w którym nie kto inny jak sama hrabina Elizabeth Bathory torturowała, upokarzała i mordowała setki dziewcząt. Pierwszy raz o tym tworze dane mi było usłyszeć dzięki kasecie demo wydanej przez francuską Infernal Kommando Records, a mianowicie "L'echo des ruines". I tak już pozostało do dziś, albumy stoją w kolekcji na półce a wraz z nimi wspomniane demo. Wracam często do ich twórczości, albowiem kanadyjski CSEJTHE to synonim jakości w Black Metalu.
Trzeci album to ponownie duży nacisk na atmosferę, którą Kanadyjczycy kreują przy pomocy podstawowego instrumentarium. Pojawiają się tu częste rozbicia riffów na gitary prowadzącą i rytmiczną, pogrywającą w tle. Nie ma tutaj jakiegoś szału pod względem kompozycyjnym, ale ten nie jest potrzebny. Prostymi środkami udaje się uzyskać naprawdę wspaniałą muzykę. Jest surowo, gitary prowadzące wprowadzają melodie nacechowane sporą dawką emocji. Jest w tym graniu coś z ech Forteresse, ale to nie do końca zostało zaznaczone wprost. Owszem, riffy mogą się momentami z tym kojarzyć, ale tu skryło się coś jeszcze. Coś tajemniczego. Może nawet mistycznego. Gitary prowadzące mają w sobie coś z transcendentalności, przenikają na wskroś ale nadal są wyraźne. I jest w tym również coś przyzywającego, takie odnoszę wrażenie. Pojawiają się też nieprzesterowane partie, ale wyłącznie jako zabieg aranżacyjny - raz na całym albumie. Bardzo dobrze został zaaranżowany bas, który notabene jest słyszalny podczas całego albumu i dodatkowo przysłuchując się jego partiom, można usłyszeć ciekawe patenty. Kolejny plus za perkusję, a w szczególności za strój werbla. Trzeba przyznać, chociaż ja absolutnie na tym instrumencie się nie znam, że naturalny dźwięk tegoż jest idealnie wyciągnięty z całości nagrania. Jego wyraziste brzmienie, nieco hałaśliwe, ale jak organiczne! Na koniec pozostały wokale, które swą skrzeczącą barwą dominują nagranie i wprawiają w swego rodzaju hipnozę. Black Metal w wydaniu CSEJTHE to intensywna muzyka, ale nie stroniąca również od wolnych partii. Świetnym patentem okazała się minutowa 'przerwa' w postaci ambientowego przerywnika. Utwór trochę sprawia wrażenie improwizowanego, ale jakże tu pasuje! Album jest przemyślany, podany idealnie - utwór po utworze brak jakiejkolwiek nudy, a człowiek czeka na jeszcze i jeszcze!
Kilka lat upłynęło od ostatniego pełnego materiału pod szyldem Kanadyjczyków, ale ja jestem pewien, że warto było tyle czekać. Otrzymałem album dojrzały, pełen pasji i trzymający w napięciu do samego końca. Jak będzie trzeba poczekam drugie tyle na jego następcę.
Lista utworów:
1.Terreur nocturne
2.Lycanthropie misanthropie
3.L'horreur de Čachtice
4.Perseïdes
5.Nébuleuse tentatrice
6.___
7.Le spectre du soleil
8.Sadique lunatique
Linki do zespołu:
Linki do wytwórni:
Autor: W.