Kaseta, Sentient Ruin Laboratories, album 2016
Belgijski GATEWAY powstał w 2014 roku i na chwile obecną jego działalność jest zawieszona. Ta decyzja została podjęta w 2018 roku, po nagraniu ostatniej epki projektu. Trudno, jednakże wierzę, że jeszcze o tej nazwie usłyszę. Za całość instrumentów i wokale odpowiada Robin van Oyen, który to sam przewodził temu przedsięwzięciu. Mikstura Death i Doom Metalu jaką prezentuje belgijski projekt, jest unikatowo ciężka, wręcz gruzowata. "Scriptures of Grief" to album, który zapędzi was w najciemniejszy róg waszej podświadomości i będzie kazał stawić czoła z najbardziej okrutnymi monstrami, które przyczajone w ciemnościach tylko czekają na chwilę słabości.
Pamiętam, że pierwszy album belga wydała nasza rodzima Hellthrasher Productions, ale wtedy było mi nie po drodze, by zdobyć ten album. W sumie to, nie wiedzieć czemu, bo przecież tamten materiał był zajebisty, ale to co się dzieje na tej kasecie, jest wręcz paraliżujące! Niskie zestrojenie gitar, totalne doły brzmieniowe, brud i puls basu przy wręcz rytualnie brzmiącej perkusji. Przez większość trwania materiału usłyszymy bardzo wolne tempa, mozolnie się toczące przy akompaniamencie wszelakich sprzężeń i śmiertelnych odgłosów. Pomijam już jak bardzo głębokie i zniekształcone są rejestry growli, ale ozdobniki w postaci wymawianych powolnie fraz i melodeklamacje nawiedzonym głosem - to już, kurwa, mistrzostwo! Klimat totalnej piwnicy, opuszczonego i zapomnianego lochu. Trzy utwory trwające niemal 30 minut to powolnie narastająca przepaść pomiędzy rozsądkiem a abstrakcyjną grozą, która wwierca się w umysł pozostawiając w nim niemałe spustoszenie.
"Scriptures of Grief" to jeden wielki, skomasowany rytuał śmierci. Powolnie niesie tortury, powolnie łamie kołem i wprawia w osłupienie swoją okrutnością. To gęsty wyziew z krypty, niszczący zmysły słuchacza tak skutecznie, niczym wirus nieznanego pochodzenia. Mocno polecam.
Lista utworów:
1.I
2.II
3.III
Linki do zespołu:
Linki do wytwórni:
Autor: W.