CD, Darker Then Black Records, album 2010
(English translation below)
Słuchając dnia wczorajszego muzyki, stwierdziłem, że przypomnę sobie coś ciut starszego i zarazem niesłuchanego od dłuższego czasu. Po rękę jakby sam wepchnął się zapomniany album, ale to mało istotne w tym momencie. Szczerze powiedziawszy przestałem śledzić jak Cold rozwijał się na kolejnych albumach i czy takie też były nagrywane. Nie mam tu na myśli, że album ten to słabizna, nie. Jednakże, gdzieś nazwa NOCTURNAL DEGRADE zaginęła wśród tysięcy innych. Cóż, takie czasy a na ilość wydawnictw wpływu nie mamy.
Debiutancki materiał Włocha został wydany w 2010 roku. Znalazło się na nim sześć utworów, które zamknęły się w niecałych 35 minutach. Słuchając "Hymn to Eternal November" słychać już po pierwszych dźwiękach, że album został nagrany x lat temu. Początkowo przy pierwszych dwóch utworach raził mnie automat perkusyjny, ale im bardziej zagłębiałem się w materię tego albumu, tym bardziej przestawał być mi przeszkodą. Coś w tym mechanicznym dźwięku jest takiego, że pasuje i oddaje tło tematyki i stylu Black Metalu zawartego na debiucie Cold'a. Utwory mają charakter monotonny, jawią się depresją i wciągają słuchacza coraz to głębiej, ciągną na dno by dotrzeć do centrum cierpień. Pomimo, że muzyka ta jest na wskroś prosta, bo nawet aranże automatu perkusyjnego są ograniczone, to wyłania się z niej nieokreślony magnetyzm. Przytłumiony, nieco rozmazany dźwięk gitar dodaje tu tylko smaczku pogrążania się w jesiennej szarudze. Tempa utworów mamy tu dość jednostajne, sprzyjające stwarzaniu aury jednostajności, hipnozy. Bardzo ciekawym jest powolny utwór instrumentalny "A Winter Made of Flesh and Nothingness", powolnie się snujący, pełen smutku, ale i piękna. Wokale są jednej barwy, nie ma żadnych odskoczni od martwoty jaką serwuje debiut NOCTURNAL DEGRADE. Martwoty, która w przypadku muzyki Włocha wyszła wyłącznie na plus.
(English version)
Listening to yesterday's music, I found that I will recall something a bit older and at the same time unheard of for a long time. It was as if a forgotten album had been pushed into my hand, but it is not important at this point. Frankly speaking, I stopped following how Cold developed on subsequent albums and whether such were recorded. I don't mean that this album is bad, no. However, somewhere the name NOCTURNAL DEGRADE has disappeared among thousands of others. Well, such times and we can't influence the number of releases.
The debut of the Italian was released in 2010. It contained six tracks, which closed in less than 35 minutes. Listening to "Hymn to Eternal November" you can hear from the first sounds that the album was recorded x years ago. Initially, the first two tracks were kind of a bad experience in the begining while the drum machine was blasting, but the more I went deeper into the album, the more it stopped being an obstacle. Something about this mechanical sound is that it fits and reflects the background of the Black Metal theme and style of Cold's debut. The tracks are monotonous, they seem depressing and draw the listener in deeper and deeper, dragging him down to the center of suffering. Although the music is completely simple, because even the arrangements of the drum machine are limited, an indeterminate magnetism emerges from it. The subdued, slightly blurred guitar sound only adds to the taste of drowning in the autumn charade. The pace of the tracks is quite steady here, which is conducive to creating an aura of steadiness, hypnosis. Very interesting is the slow instrumental track "A Winter Made of Flesh and Nothingness", a sluggishly spinning, full of sadness but also beauty. The vocals are of one colour, there are no slippage from the deadlyness served by the debut of NOCTURNAL DEGRADE. Deadness, which in the case of Italian music came out only to the advantage.
Lista utworów:
1.Escape the Light
2.Hymn to Eternal November
3.A Winter Made of Flesh and Nothingness
4.Embrace Me in Depression
5.Cold Passion of Decay
6.L'oceano e l'inspiegabile
Linki do zespołu:
Linki do wydawcy:
Autor: W.