CD / Kaseta, Infernal Devastation Records / Locust Amber Records, EP 2015
Meksykański Grotesque Deity swoją muzyką przenosi nas w dość spierdolone politycznie rejony, a mianowicie do Szwecji. Nie miejsce i nie pora by tracić czas na wywody polityczne, tym bardziej że każdy z nas ma na politykę wpływ tak 'znaczący'. Szczebel decyzyjny i wpływający na decyzje kończy się na otwarciu paczki chipsów i usadowienia dupska przed telewizorem, które na szczęście nie posiadam. Wracając jednak do tematu Szwecji jako punktu na mapie, to jawił się on nielichą potęgą. W szczególności jeśli mowa o wczesnych latach '90-tych, gdzie zespołów i młodych chętnych do szerzenia kultu Diabła lub rozrzucania rozkładających się wnętrzności było wielu. Czasy się zmieniły, takowych na całym świecie obecnie ogrom. Niestety, nawet w muzykę bez której nie wyobrażamy sobie własnych istnień, wstąpiło przeludnienie.
Zanim w 2015 roku wydana została owa EPka,rok wcześniej ekipa nagrała demosa. Dość dziwnie krótka była ta demówka, bo składała sie z jednego utworu - niespełna 4 minuty muzyki. Mniejsza w sumie z tym, bo to co dano nam posłuchać na 'Bloodream' to naprawdę kawał rzetelnego Death Metalu. Utarte i wykorzystywane schematy po setki razy, znów ożyły dzięki muzie Meksykańców. Na dobrą sprawę to przecież takie granie nigdy nie zdechło, a wręcz ma się wyśmienicie. Jedynym mankamentem w odnajdywaniu takich perełek jaką zdecydowanie jest Grotesque Deity, to cholerny tłok w undergroundzie. Wracając jednak do zespołu, mamy tu do czynienia z typowym chropowatym brzmieniem jakim darzyły nas klasyki tego gatunku. Pierwsze skojarzenia jakie miałem to Dismember z początkowego okresu ich działalności. Z pulsującym basem i gitarami grającymi ostro tnące melodie, przeplatane zwolnieniami na otwartych strunach. Wolniejsze momenty przypominają swoim smrodem starocie wypuszczane przez Autopsy. 'Bloodream' jest zdecydowanym hołdem dla starej szkoły. Próżno doszukiwać się tutaj nowatorskiego grania, po prostu pieprzony Death Metal! Materiał jest również zdecydowanie rytmiczny co i archaiczny. Analogowe brzmienie, zero kombinacji i polerowania brzmienia. Dobrze została zachowana równowaga pomiędzy owym starym brzmieniem a czytelnością. Pomimo, że muzyka zahacza o okresy demówkowe wczesnej sceny Europejskiej, w szczególności kłania się wspomniana Szwecja, to aranżacje nie są szczelnie zamknięte na inne wpływy. Pojawiają się także echa starego Doom Metalu. To z kolei dodaje większego prymitywizmu, pierwotności w kompozycjach Grotesque Deity. Konkretny efekt uzyskano dzięki wokalom, bo Paco León zdzierał głos równo - głównie na głębokich growlach i podkreślających dane linie tekstu krzykach.
W 2016 roku idąc za ciosem, panowie nagrali już pełen album. Wyłapał ich Concreto Records i bardzo dobrze, bo to kawał bardzo dobrej muzy. Czcicieli starej szkoły wokoło naprawdę wielu. Miejmy nadzieję, że niebawem usłyszymy również następcę 'At the Blackest Way to Death'. Szkoda by było, gdyby z braku motywacji lub innych niepożądanych przygód, ta horda zeszła do grobu.
Linki do zespołu:
Linki do wytwórni:
Lista utworów:
1. Lord of Torment
2. Field Drinks Blood
3. Bloodream
4. In Dim Abysses
5. Putrid Salvation
6. The Chasm of Knowledge
7. You Were Flesh