Winyl, Kuunpalvelus, album 2017
Dowodzony przez Atvar'a od czasów pierwszych nagrań demo tego projektu, KÊRES nie próżnuje i nagrywa kolejne materiały. Jest tego naprawdę sporo, ale niestety są to wydawnictwa trudno dostępne w polskich distrach. Ponad 20 nagrań demo, które oficjalnie nie wpadły w ręce mas, krąży wśród wybranych. Nawet nie chcę myśleć ile będą warte na serwisie Discogs za np 25 lat. Atvar tworzy lub współtworzy jeszcze w takich projektach jak: Circle of Ouroborus (za cholerę nie potrafię zrozumień tej muzyki), Elemental, Impervious, Karmic Void, Prevalent Resistance, Rahu, Venus Star, Verivala. Jak widać, na nudę facet narzekać nie może, ale osobiście patrzę na to z innej strony. Jakim cholernym geniuszem trzeba być, bo przecież aranżacje wymienionych hord / projektów to rzeczy powalające na kolana, odurzające jak najlepsze wódka. Jaką trzeba mieć w sobie pasję do muzyki by praktycznie zdominowała Twoje życie... Oczywiście, każdy z odbiorców Black czy Death Metalu spędza godziny dziennie zasłuchując się w dźwiękach które kocha. Jednak tworzenie muzyki to, poza sporą determinacją w dążeniu do obranego celu, przede wszystkim duchowy ekshibicjonizm (pod warunkiem, że dana osoba jest szczera w tym co robi). KÊRES i jego głównodowodzący Atvar oraz właściciel wytwórni Kuunpalvelus, nie pozostawia choćby cienia wątpliwości lokując olbrzymie pokłady autentyczności w swej muzyce. Ale o tym wszystkim poniżej.
Trzeci album fińskiego KÊRES przenosi słuchacza w niesamowicie nostalgiczny i zarazem nieujarzmiony wymiar Black Metalu. Siedem kompozycji trwających trochę ponad pół godziny wprawia w posępny nastrój. Owa nostalgia, melancholia ma tutaj bardzo niepokojący wymiar. Pozornie mamy do czynienia z melodyjnymi partiami gitar rozbitymi na przynajmniej dwa kanały. Sposób jednak aranżacji tych partii jest jak błądzenie w ciemnych korytarzach piwnic. Są złowieszcze a zarazem nie bezpośrednie, jakby czekały tylko na szansę możliwości wyrwania się z więżących je łańcuchów i w następstwie szerzenia słowa nocy. Twórczość KÊRES zawsze kojarzyła mi się z jedną wizją jaką szkicują te dźwięki. Płomień puryfikacji, a w nim ludzka postać z której uchodzi cała duchowość. Dymiące oczy, usta... Powłoka cielesna zostaje odrzucona niczym zbędne ścierwo. Taka przynajmniej według mnie jest muzyka Atvar'a na 'Book of Desire', ale nie tylko na tym wydawnictwie. Riffy hipnotyczne, snujące się wolno uderzają atmosferą cmentarnej pogardy gnijących setek tysięcy ciał. Album jest zdecydowanie nacechowany dużym naciskiem na emocje odbiorcy, a szybkie partie w żaden sposób nie zamykają bram owej 'wrażliwości' (o ile to właściwe określenie). Surowe brzmienie instrumentów, chropowaty i skrzeczący wokal (w utworze 'First Creed' pojawiają się też czyste partie wokali) - ten zamysł ponownie się sprawdza i Black Metal podany we właściwy sposób czyni to co powinien - dusi, niweczy wszelakie nadzieje, upadla... Niech świat pełza, kaja się niczym najgorsze z możliwych istnień. A muzyka KÊRES będzie płynąć dalej, nieprzerwanie. I jak ślepiec niczego nie zauważy, bo nie musi i nie potrzebuje w swej doskonałości.
Link do wytwórni:
Lista utworów:
1.Mission
2.Cemetery Oddity
3.Body of Shadow
4.Cursed with the Love for the Dead
5.For War
6.Ascetic
7.First Creed
Autor: W.