CD / Winyl, Pulverised Records / Blood Harvest, album 2011
Od 2005 roku Necrovorous dawało co rusz w podziemiu znaki o swoim bycie różnymi mniejszymi wydawnictwami. 4 demówki, split, ep'ka i kompilacyjna taśma - tak się przedstawia dorobek Greków zanim zatlił się ognik w zatęchłej jaskini który ochrzczono tytułem 'Funeral For the Sane'. Zaduch pleśni wydobywający się absolutnie z każdego fragmentu kompozycji tych maniaków śmierci jest bezapelacyjnym hołdem dla starej szkoły Death Metalu. Zresztą, skoro na cel grania takiej stylistyki wzięły sobie takie persony jak A.Devilpig znany z Embrace Of Thorns oraz Shit Eater bębniący również w m.in. Burial Hordes tyle że pod innym pseudonimem, tutaj wtopy być nie mogło. Za bardzo doświadczone to persony, które nie od dziś żyją szeroko pojęta muzyką spod znaku Black i Death Metalu. Zapewne większość zna już ten materiał. Jednakże zapraszam na kilka słów o nim, bo jest czego słuchać.
Od pierwszych dźwięków, gdy tylko minie intro, słychać z jakim ciężarem mamy do czynienia. Absolutnie nie może tu być mowy o nowomodnym pitoleniu, zapieprzaniu na wyścigi po gryfie by dowieść jakim to się nie jest 'zajebistym' wygrywając połamane melodyjki. Co za tym idzie, często przy akompaniamencie plastikowej perkusji brzmią jak detonacja sraczki. Panowie wzięli sobie na cel tym razem w lirykach wszelakie historie gore, co w sumie w bardzo dużym stopniu odbiega od tematyki wokół jakiej się obracają w swoich pierworodnych zespołach. Skoro już wspomniałem o stylistyce NECROVOROUS, należy tu dodać że zespół bardzo sprawnie inkorporuje i miesza dwie szkoły. Otóż, w średnich i wolniejszych utworach / fragmentach utworów słychać wpływy ekipy John'a McEntee czyli niedoścignionych mistrzów smolistego, ociekającego siarką z piekieł Incantation. Druga, to wpływy szwedzkiej szkoły starego Death Metalu. Słychać tu początki Grave czy choćby Carnage lub jedynkę Dismember. Brzmienie albumu jest bardziej jakby dostosowane do czasów obecnych, jednak nie oznacza to przekombinowanej polerki dźwiękowej i zgubienia charakterystycznej chropowatości gitar. Nic podobnego. Gitary przepięknie mielą swoimi partiami panosząc się z postarzałymi i pierwotnymi riffami. Kwintesencją właśnie tego jest stworzona duszna atmosfera na którą wyłaniają się grobowe i momentami przechodzące w konające krzyki wokale Devilpig'a. Ciekawym zabiegiem jest również dołączenie kilku solówek na przestrzeni trwania albumu. Ciekawym, ponieważ wzbogacają kompozycje ale również o dziwo skutkuje to wzmożonym natężeniem stęchlizny wypływającej z głośników. 'Funeral For the Sane' jest jakby mostem łączącym cholerny ciężar i polot grania w średnio szybkich tempach, które ukazuje sie tutaj w postaci śmiertelnych melodii w stylu szwedzkim. Z każdym odsłuchem to coraz większy cios, coraz większe natężenie atmosfery która budzi pieprzone cmentarze do bezmyślnej pośmiertnej egzystencji. Kompletnie nic nowego, ale za to z jakim polotem!
Wszechobecny horror bijący z tej płyty pochłonie każdego kto choć trochę zgłębia podziemie Death Metalowe. Kompletna uczta dla ucha i żądnego przelewu krwi umysłu. Czekam na kolejne ciosy, bo po tym albumie ukazały się: krążek kompilacyjny, demo, split z Anatomia (!!!), singiel i drugi pełen album.
Lista utworów:
1. Sanity's Fall (Intro)
2. Succubus Dormitory
3. The Flesh That Smiles
4. The Vilest of All Dreams
5. Deathknells
6. Mind Lacerations
7. Malignant Entrapment
8. Spawn of Self Abhorrence
9. Funeral for the Sane
10. Dwellers of My Flesh
Linki do zespołu:
Linki do wytwórni:
Autor: W.