CD, Schattenkult Produktionen, album 2018
THROMOS to niemiecka horda, która działa w podziemiu od 2004 roku. "Thromosphäre" to ich dziesiąty album, a na koniec tego roku jest już zapowiedziany kolejny, jedenasty, o wymownym tytule "Satan". Obecnie funkcjonują jako duet, ale bywały momenty na początku żywota tegoż tworu, gdy skład miał pięciu członków. Z tamtego składu do zostali jedynie dwaj: Nissen (perkusja) i Mortifer Daemon (gitara, bas, wokale). Niemcy poruszają się w stylistyce zimnego, surowego Black Metalu. Zero ozdobników czy kobiecych jęków uznawanych przez niektórych za wokale. Zainteresowani? Poniżej trochę szczegółów.
Ciężko znaleźć jakieś informacje na temat tej hordy, albowiem w sieci nie ma ich żadnego oficjalnego profilu / strony. We wkładkach albumów żadnych maili kontaktowych. Zapewne można takowy zdobyć od wydawcy płyty, ale zmierzam do tego, że THROMOS ma kompletnie wywalone na bycie częścią sceny czy jakimkolwiek parciem związanym z promocją. Robią muzykę, czarcią i prymitywną sztukę - tu się ich rola kończy. Według mnie, postawa godna pochwały, bo czyż nie na tym polega podziemie? By szukać wyklętych od światła dziennego perełek jak właśnie THROMOS? Według mnie świadczy to jeszcze o autentyczności i szczerym podejściu twórcy, który skupia się na muzyce, a ewentualne pozyskiwanie grona odbiorców pozostawia wytwórni. Cóż, nie każdy musi się z tym zgodzić, ale tak to widzę. Przechodząc jednak do samej muzyki, tak jak już wspomniałem, THROMOS gra zimny i surowy Black Metal. Żadnej absolutnie finezji, a wszystko co aranżacyjnie usłyszymy możemy włożyć do jednej szuflady z etykietą "utarte ścieżki Black Metalu". Nie ma tutaj mowy o najmniejszym innowacyjności, o wymyślaniu lub łączeniu się stylistyk. Nie! Ma być surowo, z dozą melodyki gitar i tyle. Melodyjność riffów przywodzi mi trochę skojarzenia z wczesną twórczością Horna, tudzież ogólnie naleciałościami sceny fińskiej. Jednakże, nie sugerujcie się być może mylnym rozumieniem, że owa melodyjność towarzyszy nam przez prawie godzinę trwania albumu. Rzekłbym, że jest raczej wyważona pomiędzy surowością a takowymi patentami. Kolejny, olbrzymi plus to świetne brzmienie perkusji - naturalne, niemal jak z sali prób. Dodaje to niesamowitego uroku albumowi, o ile można użyć takiego słowa. Lodowate, mrożące krew w żyłach wokale od krzyków po sporadycznie pojawiające się growle, wyciągają głębię zawartą na "Thromosphäre". Kompozycyjnie, rzekomo może się tu wiele nie dziać, jednak muszę przyznać, że przepastne ciemności jakie wykreowała horda muzyką, porwały mnie bez końca. A przy okazji mówiąc, to nie pamiętam by ta horda miała słabsze wydawnictwa na swoim koncie.
THROMOS i ich dziesiąty album to naprawdę konkretny Black Metal. Podczas ciągłego zalewu plastikowymi produkcjami nie tylko w Black Metalu, taka muzyka to idealne lekarstwo na studyjne profanacje. Żyjąc w czasach digitalizacji, ciągłych nowinek technicznych i możliwości rejestracji dźwięku, nie należy ślepo za nimi podążać, chociaż mogłoby sie wydawać zgoła inaczej. Przynajmniej ja tak uważam. Każdy pięknie obrobiony cyfrowo dźwięk nie zastąpi jego prawdziwego brzmienia. Może być alternatywą, owszem, ale nie stałym zamiennikiem. THROMOS i ich oblicze pełne chłodu są tego bardzo dobrym przykładem.
Lista utworów:
1.Transfinit
2.Schwarze Mystik
3.Belial
4.Dekonzentration
5.Im Nebel
6.Aphel (Ritual der Dunkelheit)
7.Des Geistes fleischlose Ferne
8.Thromosphäre
9....
Linki do zespołu:
brak
Linki do wydawcy:
Autor: W.