CD, Werewolf Promotion, EP
Pierwsze znaki istnienia ZMORA nakreśliła w podziemiu w 2011 roku genialną taśmą demo "Noc Trupiej Bieli. Noc Przeklętych Wichrów". Co uderzyło mnie już w tamtym okresie, to niebanalne teksty w języku ojczystym. Owa niebanalność była również wyznacznikiem kompozycji, bo pomimo, że horda uderzyła z surowym Black Metalem, to było w tej muzyce owe ziarno niepokoju. Z niego to wykiełkowało obecne oblicze, które jest chłodne, atmosferyczne, hipnotyczne i po tysiąckroć mroczne niczym najciemniejsze krypty. Na chwilę obecną w skład ZMORA wchodzi dwóch charyzmatycznych i rozpoznawalnych na rodzimej scenie wyjadaczy Black Metalu, a mianowicie Diabolizer (perkusja, wokale) i Bloodwhip (gitary, bas i klawisze). Tak więc zapraszam, ku Ciemności!
Siódmy materiał ZMORA jawi się przede wszystkim surowymi aranżacjami, które nawet mogą uchodzić za prymitywne. Czy to jakiś mankament? Nie sądzę, albowiem właśnie tą rzekomą prostotą duet buduje cmentarną atmosferę. W dźwiękach aż czuć głębię otchłani, która przyzywa spopielone istnienia zagubionych dusz. Noc, zimno, śmierć... Czerń po horyzont. Materiał wzbudza we mnie właśnie takie emocje, potęgując niechęć do świata i życia, do tego co wielu kojarzy się z tym co ludzkie. Wróćmy jednak do aranżacji. Te są dość schematyczne, ale jest to trafiony zabieg. Dzięki temu nie mamy skoków emocji w odbiorze materiału. A ten płynie niczym rzeka plugastw, zaskakując swą nieprzeniknioną dusznością obecności śmierci. Płynący z tej muzyki smutek, pewna refleksja, która zapewne siedzi w naszych umysłach uśpiona, budzi się i pokazuje na jawie, że życie to nicość. A my, jak w tytule pierwszego utworu, stoimy w jej czarnych bramach, tyle że za życia. Riffy gitar, które swym surowym obliczem dosadnie podkreślają teksty, są nader brudne i zimne. Natomiast partie bez przesterowania - kapitalne wstawki! Jak to pobija aurę "Najczarniejsza z Nocy"!!! Co więcej, pojawiające się klawisze niczym klątwa, bezceremonialnie otwierają mogiłę, a ta smrodem rozkładu wabi słuchacza w objęcia śmierci. Wybitnie dobre rejestry perkusji, nadające motoryki nagraniu, mamią pozorną energią. Materiał brnie do przodu, ale chłód całokształtu muzyki spowalnia ten zabieg. Jakież to, kurwa, genialne!!!
Nie wiem jak się sprawy mają z rozpoznawalnością hordy poza granicami naszego kraju, ale wiem, jestem wręcz przekonany, że na to zasługują. Setki, tysiące projektów i zespołów wydanych na przestrzeni ostatnich kilku lat, nawet tych bardziej rozpoznawalnych, to kpina w porównaniu z tym, co oferuje nam krajowa ZMORA. Świetny materiał, gratuluję panowie!
Lista utworów:
1.Czarne bramy nicestwa
2.Przyzywam cię śmierci, wołam przyjdź!
3.Lodowata topiel istnienia
4.Płonące rzeki, czarne wstęgi wieczności
5.Łzy czarnych słońc, martwej ziemi chłód
6.Tam tylko śmierć
Linki do zespołu:
brak
Linki do wydawcy:
Autor: W.