CD, Lord of the Sick Recordings, album 2016
Początki DEMONSEED sięgają 1997 roku. Historia tego zespołu z punktu widzenia wydawnictw nie jest szczególnie bogata. Zaczęło się w 1998 roku od dema "Sick as Fuck Texas Death", by dopiero w 2004 ukazał się pełen album zatytułowany "Anatomy of Atrocity", który był wydany własnym sumptem. Dzięki Lord of the Sick Recordings, album ten doczekał się wznowienia przy okazji wydania drugiego albumu. W 2015 roku ukazuje się trzecie wydawnictwo, EPka "Demonseed III", której nie słyszałem. Ostatni jak do tej pory, jest drugi album z 2016 roku o którym trochę więcej poniżej. Jak widać nie ma tego wiele, ale ponownie, jak w przypadku wielu podobnych podziemnych zespołów, tu nie chodzi o ilość, ale o jakość.
Otóż, czego jeszcze nie wspomniałem, to DEMONSEED jest przedstawicielem Brutal Death Metalu. Wyżej natomiast wspomniałem o jakości i tu jest naprawdę dobrze. 10 utworów, które zamykają się w 35 minutach muzyki, przynoszą konkretny wpierdol muzyczny. Jest technicznie, jest brutalnie, a w połączeniu z tekstami jest to chore. Czyli takie jakim Brutal Death Metal winien być. Bez żadnych prób łączenia stylistyki z elementami core czy innych pierdół. Nie, tutaj przemy naprzód bez oglądania się, ile trupów zaległo po tym bezprecedensowym przemarszu. W muzyce DEMONSEED odnajdziemy zarówno oczywiste elementy technicznego grania, ale zauważalne są ponadto elementy klasycznego Death Metalu. Ta hybryda technicznego grania łączona z motoryką i chwytliwością starej szkoły, daje w rezultacie konkretny kawał muzyki. Słucha się tego z zajebistą frajdą, a intensywność poszczególnych utworów wyzwala w człowieku pierwotne zwierze. Praca gitar jest oparta w dużej mierze na technicznych riffach, ale nie brakuje tu właśnie rytmicznych pasaży, które ciężarem wgniatają człowieka w siedzenie! Okazjonalne solówki to istny kunszt, bo we mnie, są nastawione na budowanie klimatu niż na tzw. odpierdolenie tematu. Znacie zapewne sprawę, gdy słuchając albumu wchodzi solówka i w 30 sekund wybrzmi 100 dźwięków bez ładu i składu - ot dla popisu umiejętności. DEMONSEED podszedł do tego zagadnienia mistrzowsko i trzeba przyznać, że świetne im to wyszło. Duży plus za partie perkusji, chociaż tu przyczepiłbym się do zbytniego trigerrowania werbla i tomów. Przy przejściach brzmią, po prostu nienaturalnie... Z drugiej jednak strony podbija to moc nagrania. Kolejna rzecz to selektywność nagrania: "Human Disposal Syndicate" jest brutalny jak cholera, ale jeśli lubicie analizować materiał wsłuchując się w poszczególne instrumenty, to tutaj macie idealną okazję. Tu nawet lekko schowany na tyłach bas brzmi wyraźnie! Na koniec zostały nam wokale, i tu również jest zniszczenie: growle i krzyki w różnych tonacjach. Te zróżnicowanie wokalne dobrze się wpasowuje w chory klimat tekstów, których namiastkę można zauważyć na okładce. Genialna sprawa, horror i perwersja.
Mam cichą nadzieję, że na następcę drugiego albumu nie przyjdzie mi czekać tak długo, jak to miało w przypadku przerwy między debiutem a dwójeczką. Oby panowie już grzebali nad kolejnymi hymnami pełnymi smrodu rozkładu ludzkich ciał.
Lista utworów:
1.Human Disposal Syndicate
2.Searching Through the Carcass of a Hooker
3.A Hopeless Concentration of Carnal Misery
4.The Evil That Men Do
5.Children of the Abyss
6.Prosthetic
7.Mongolian Death Worm
8.A Beast in the Field
9.Torn Apart by Wolves
10.Goats Go to Hell
Linki do zespołu:
Linki do wytwórni:
Autor: W.