CD / Winyl / Kaseta, Napalm Records, album 2018
W zeszłym roku ukazał się ósmy album weteranów epickiego Black Metalu. Projekt ten istnieje od 1993 roku, a ich inspiracje prozą Tolkiena są chyba znane już każdemu. Z albumu na album ich styl był doskonalony, a przecież należy pamiętać, że debiutancki materiał 'Lugburz' był utrzymany w stylistyce Black Metalu. Owszem, pojawiały się tam elementy dzisiejszej podniosłej, fantastycznej atmosfery, ale stanowiły jedynie dodatek niż faktyczny trzon muzyki Austriaków. Jednakże, od roku 1993 upłynęło sporo czasu i muzyczne oblicze SUMMONING maluje się zgoła odmiennie. Ewolucja jaką przeszedł ten duet nie jest może czymś szczególnie zaskakującym, ale pokazuje, że zmiany i ich doskonalenie mogą wyjść na dobre. Szczegóły poniżej, zapraszam.
'With Doom We Come' to osiem kompozycji zamkniętych w ponad godzinie muzyki. Przyznaję, że nie wiem jak oni to robią, ale długość trwania tego materiału kompletnie nie męczy. Wręcz odwrotnie, bezwiednie ręka szuka przycisku 'play' by posłuchać tego dzieła raz jeszcze. A ileż to razy przy okazji podobnych długością wydawnictw człowiek ma już dość, prawda? Wykreowana atmosfera mrocznego fantasy świata Tolkiena robi swoje, bo z zapartym tchem wręcz chłonę ten album. I chyba tu tkwi szkopuł, bo podejrzewam, że bez zamiłowania do gatunku literatury jakim jest fantasy, raczej tak entuzjastycznie bym nie podchodził do prac Austriaków. Jest w tym coś naprawdę urzekającego. Ale kolejno. Zacznijmy od charakterystycznego automatu perkusyjnego, który jest już rozpoznawalny na każdym z albumów, poza wspomnianym 'Lugburz'. Na debiucie bębnił Trifixion of the Horned King i był znany również z takich projektów jak: Pervertum, Trifixion, Pazuzu. Wracając jednak do czasów obecnych, automat jak zawsze zaaranżowany bardzo rytmicznie, nieszablonowo jak na standardy tej stylistyki. Riffy gitarowe są jak zawsze melodyjne, z tą różnicą, że od kilku albumów SUMMONING już nie sięga wyłącznie po grę tremolo. Są wolne i średnio kostkowane, ale jak zawsze w punkt odzwierciedlające aurę ich muzyki. Odnoszę również wrażenie, że z tym albumem, gitary stały się jakby bardziej czytelne, bardziej wysunięte na przody z całości miksu instrumentów. Dobry zabieg, poprawiający dynamikę brzmienia, a ukazujący pełen potencjał ścieżek gitarowych. Instrumenty klawiszowe są tutaj tematem tak rozległym jak sama proza Tolkiena. Podniosłe aranże, momentami melancholijne, czasem malujące w umyśle krajobrazy Natury, a czasem mam przed oczami wykreowaną postać oddającą się w pełni smutkowi niczym niejeden z romantycznych bohaterów. Co by więcej nie przynudzać - ci z was, którzy jeszcze nie słuchali tego albumu, polecam go w 100%.
Lista utworów:
1.Tar-Calion
2.Silvertine
3.Carcharoth
4.Herumor
5.Barrow-downs
6.Night Fell Behind
7.Mirklands
8.With Doom I Come
Linki do zespołu:
Linki do wytwórni:
Autor: W.