Winyl / kaseta / CD, Nuclear War Now! Productions / InCoffin Productions, EP 2019
(English translation below)
Dzisiejszy poranek zdecydowanie postawił mnie na równe nogi, za sprawą ostatniej EP, którą nagrał kanadyjski DEATH WORSHIP. To uderzenie łączące w sobie pierwiastki black i death metalu, mówiąc prościej, gdyby ją zaszufladkować, to można ją określić jako war metal. Kapela powstała w 2013 roku, a w jej szeregach figurują dwie persony: J. Read oraz Deathlord of Abomination and War Apocalypse znani z udziału w między innymi: REVENGE, BLASPHEMY, a z przeszłości można również wyciągnąć udział w kilku innych mniej lub bardziej znanych kapelach. W dyskografii póki co, znajdziemy cztery pozycje. To dwa dema i dwie EP. Od 2019 roku nastała wydawnicza cisza, więc postanowiłem sobie przypomnieć ich ostatnie dzieło.
End Times to niezbyt długi materiał, który ukazał się na trzech nośnikach, a w tym, by ujrzał światło dzienne maczały palce dwa labele: Nuclear War Now! Productions oraz InCoffin Productions. EPka zawiera cztery utwory, które trwają niespełna czternaście minut. Niestety czas trwania tego materiału jest największym minusem tego tytułu, bo muzyka potrafi nieźle rozbujać już od samego początku. Z drugiej strony jest to taki minus, który można zaakceptować. Mam jednak czasami wrażenie jakbym słuchał tego na siedmiocalowym winylu i co chwilę obracał płytę. W tym przypadku jednak co chwilę wciskam klawisz 'play'. Zaczyna się niewinnie brzmiącym w niskich tonacjach wprowadzeniem, by nagle przejść do deszczu spadających bomb, które unicestwiają wszystko. Muzyka nie bierze jeńców (z racji szybkich temp) i chociaż dochodzi do zwolnień, to wcale nie robi się przyjemniej. To jest jak próba ucieczki przez bagno wypełnione rozgrzaną smołą, która przywiera do stóp. Potrafi to zmęczyć niczym nieskuteczny egzorcyzm, przeprowadzony na napiętnowanej postaci, by w jego skutek wyzionęła ducha. Riffy napierdalają śmiertelną dawką tremolo, która odzwierciedla nienawiść i agresję. Czuć siarkę i spaleniznę. Jeszcze większego kopa dają solówki, trochę brzmiące jakby były wyrwane z lat osiemdziesiątych. Są ostre niczym bagnet wbijany co chwilę w ciało odwiecznego wroga. Perkusja pięknie blastuje i nie pozostawia wątpliwości, że ta muzyka nie jest stworzona dla każdego. To jak wystrzał z broni automatycznej, jednak co ciekawe momentami zwalnia i narzuca nieco mroczniejszego klimatu, który konkuruje z agresją. Wokal głęboki i chropowaty, pozbawiony emocji i nieprzeciętnie zimny, jakby oddech śmierci powiał po karku. Materiał godny uwagi słuchacza zaprawionego w metalowym boju. Niestety również cierpliwego w ciągłym odtwarzaniu, ale jestem pewien, że funkcja zapętlania muzyki wiele ułatwi.
(English version)
This morning definitely put me on my feet, thanks to the latest EP recorded by Canadian DEATH WORSHIP. It's a blast combining elements of black and death metal, to put it simply, if one were to pigeonhole it, it could be described as war metal. The band was formed in 2013, and its ranks include two personae: J. Read and Deathlord of Abomination and War Apocalypse known for their participation in, among others: REVENGE, BLASPHEMY, and from the past can also be drawn participation in several other more or less known bands. In discography so far, we can find four positions. These are two demos and two EPs. Since 2019 there was a publishing silence, so I decided to remind myself of their latest work.
End Times is not a very long material, which was released on three media, and in this to see the light of day had their fingers on two labels: Nuclear War Now! Productions and InCoffin Productions. The EP contains four tracks, which last less than fourteen minutes. Unfortunately, the duration of this material is the biggest disadvantage of this title, because the music can swing quite well from the very beginning. On the other hand, it is a minus which can be accepted. However, sometimes I have the impression that I'm listening to it on a seven-inch vinyl and I keep turning the record every now and then. In this case, however, every now and then I press the 'play' button. It starts with an innocent sounding introduction in low tones, only to suddenly change into a rain of falling bombs that annihilate everything. The music takes no prisoners (due to the fast tempos) and although there are some slowdowns, it doesn't get any more enjoyable. It's like trying to escape through a swamp filled with hot tar that sticks to your feet. It can be as tiring as an ineffective exorcism performed on a stigmatized character, only to have him die as a result. Riffs fuck with deadly dose of tremolo, which reflects hatred and aggression. You can smell sulfur and burning. The solos give an even bigger kick, sounding a bit like they were taken out of the eighties. They are sharp as a bayonet thrust into the body of the eternal enemy. Drums blast beautifully and leave no doubt that this music is not made for everyone. It's like a shot from an automatic weapon, but interestingly at times it slows down and imposes a slightly darker atmosphere that competes with the aggression. Vocals are deep and harsh, devoid of emotion and extremely cold, as if the breath of death was blowing down the neck. The material is worth attention of the listener experienced in metal battles. Unfortunately, also patient in continuous playback, but I'm sure that the looping function will help a lot.
Lista utworów:
1. Stand Witness to Atrocity
2. The Poisoned Chalice
3. Slaughtersiege
4. Masters and Monolith
Linki do zespołu:
Linki do wytwórni:
Autor: P.