Kaseta, WitchCult Records, album 2020
(English translation below)
Dzisiaj będzie krótko i zwięźle, czyli biorę się za materiał, który już kiedyś odłożyłem na górkę rzeczy do zapoznania się z nieznanym mi wcześniej albumem. Mowa o rosyjskim projekcie, który porusza się w klimacie surowego black metalu podlanego riffami crust / punkrockowymi. Można nie lubić takiej muzyki, ale jakby nie było, to całkiem fajnie się to klei i sprawia że noga sama tupnie w ten rytm. Projekt ten, to całkiem świeża sprawa, bo powstał w 2020 roku i do tej pory dorobił się dwóch albumów i jednego dema. Za wszystkie sznurki w tym nie świętym tworze pociąga WV, który znany jest z udziału w wielu innych projektach czy zespołach, takich jak chociażby: ERES NOD, DUBAK, WINTAAR i jeszcze kilka innych. Co do WINTAAR, to mam bardzo pozytywne skojarzenia z racji posiadania kilku świetnych taśm. Zatem ciekaw jestem, jak muzyka przedstawia się w DODMORKE.
Przyznam, że początkowo podchodziłem z lekkim dystansem do odsłuchania tego materiału, z racji tego, że czasami elementy punkowe bardzo mnie wkurwiają, ale okazało się, że materia muzyczna jest bardzo przyzwoicie podana i wchłania się w organizm niczym płynny metal, zatruwając każdą komórkę. Na taśmę upchano dziesięć utworów, trwających ponad trzydzieści dwie minuty. Jak już we wstępie wspomniałem, mamy tu do czynienia z surowym black metalem, który w perfekcyjny sposób łączy się z crust punkiem. Niby jest obskurnie, a jednak unosi się nad tym wszystkim ciekawa, leśna, przepełniona chłodem atmosfera. Granie to jest zatęchłe, piwniczne, ale wyprodukowane w całkiem przyzwoity sposób. Według informacji, które znalazłem na stronie artysty, album ten został nagrany w czasie zaledwie czterech dni, a co do twórczości, to nie ma tu pierdolenia się w tańcu - dwa riffy na krzyż w każdym utworze i tyle do prostego grania idealnie wystarcza. Riffy gitar oscylują wokół sekcji tremolo, poprzeplatanej rytmicznymi uderzeniami w struny, które odwołują się do punkowych motywów. Przez co mam trochę skojarzeń z DARKTHRONE z płyty F.O.A.D. chociaż to zupełnie inna muzyka, ale jeżeli podobały się Wam płyty norwegów, to ten album powinniście łyknąć bez namysłu. Gitara basowa doskonale uzupełnia wszelkie niedoskonałości gitarowe, nadając mocnej dynamiki i swego rodzaju głębi. Perkusja jest jak najbardziej poprawna i zagrana w dość prosty sposób, chociaż momentami zaskakuje fajnymi przejściami na bębnach. Wokal jest skrzekliwy, nieco chropowaty i w swej manierze brzmi bardzo depresyjnie. Materiał jak na album nie jest zbyt długi, więc z przyjemnością włącza się go ponownie, by ten mrok wciąż wypełniał duszę. Polecam zapoznać się z tym albumem.
(English version)
Today it is going to be short and concise, that is, I am taking up the material, which I have already put on the mountain of things to get acquainted with an album unknown to me before. I'm talking about Russian project that moves in the style of raw black metal sprinkled with crust / punk rock riffs. You may not like this kind of music, but after all, it's pretty cool and makes your feet stomp to the rhythm. This project is quite fresh, because it was created in 2020 and so far has earned two albums and one demo. For all strings in this unholy creation pulls WV, who is known for his participation in many other projects or bands, such as: ERES NOD, DUBAK, WINTAAR and a few more. As for WINTAAR, I have very positive associations because of having some great tapes. So I am curious to see how the music presents itself in DODMORKE.
I have to admit that at first I was a bit distanced from listening to this material, because of the fact that sometimes punk elements really piss me off, but it turned out that the musical matter is very decent and absorbs into the body like liquid metal, poisoning every cell. Ten tracks, lasting over thirty-two minutes, were crammed onto the tape. As I've already mentioned in the introduction, we're dealing here with raw black metal, which is perfectly combined with crust punk. It seems to be squalid, and yet there is an interesting, forest-like, chill-filled atmosphere floating over it all. The playing is musty and basement-like, but produced in a quite decent way. According to the information I found on the artist's website, this album was recorded in just four days, and as far as creativity goes, there's no fucking dancing here - two riffs crossed in each song and that's it for simple playing perfectly enough. The guitar riffs oscillate around a tremolo section, interspersed with rhythmic strumming that references punk themes. This makes me think a little bit of DARKTHRONE from the F.O.A.D. album, although it's completely different music, but if you liked the Norwegians' records, this album should be swallowed without a second thought. The bass guitar perfectly complements any guitar imperfections, giving strong dynamics and a kind of depth. Percussion is as correct as possible and played in a rather simple way, although at times it surprises with cool drum passages. The vocal is screechy, a bit harsh and in its manner sounds very depressive. The material is not too long for an album, so it's a pleasure to turn it on again, so that the darkness still fills the soul. I recommend getting familiar with this album.
Lista utworów:
1. I
2. II
3. III
4. IV
5. V
6. VI
7. VII
8. VIII
9.IX
10. X
Linki do zespołu:
Linki do wytwórni:
Autor: P.