CD, Elegy Records / Moribund Records, album 1997 / 2021
(English translation below)
Projekt ten nie potrzebuje jakiejkolwiek introdukcji. Niestety, taki parszywy los recenzenta, że nawet w przypadku rzeczy oczywistych, trzeba pokusić się na wysupłanie z siebie kilku słów wstępu. Otóż, przy okazji wznowienia przez amerykańską Moribund Records w maju tego roku trzeciego albumu JUDAS ISCARIOT, zdecydowałem się opisać ten album. Od 1997 roku materiał był wznawiany kilkukrotnie, ale jak widać zapotrzebowanie wśród maniaków nadal na niego jest, stąd i zapewne owe kolejne wydania. Poniżej kilka spostrzeżeń co do tego niewątpliwego dzieła.
"Of Great Eternity" to sześć utworów Black Metalu. Proste granie, stawiające przede wszystkim na wykreowanie atmosfery nienawiści i pogardy, czyli tego czym ten gatunek winien stać. Jak wygląda sprawa obecnie wszyscy wiemy, co gorsza godzimy się na taki obrót spraw będąc przyzwyczajonymi do różnych podgatunków i odłamów w tej muzyce. Czy to dobrze? Czy tak miało być? Cóż, niech każdy odpowie sobie sam, nie mnie to oceniać. Utwory zawarte na "Of Great Eternity" ukazują po latach w bardzo dobitny sposób, że granie Black Metalu nie musi być w żaden sposób zawalone setką dziwnych rozwiązań i nowatorskiego spojrzenia na ów temat. JUDAS ISCARIOT porusza się w powtarzalności riffów, aranżacji, które nie dość że zachwycają swoją ohydą i skurwysyństwem, to na dodatek są to rozwiązania wręcz ascetyczne. Prostota, wymowna bezpośredniość i pieprzone zimno, wręcz zlodowacenie riffów przeszywa ciało słuchacza. To, co piszę jest banalne, ale ci z was, którzy rozumieją tę stylistykę w 100% zgodzą się ze mną. Nienawiść, zimno, wrogość i władczy ton tych utworów, niemal dominujący, najzwyczajniej uderzają i mordują wszelakie świętości. Nie mam żadnych wątpliwości, że "Of Great Eternity" to majstersztyk. Naturalny dźwięk perkusji gdzie słychać momentami potknięcia, pulsujący bas i mroźne niczym północny wicher brzmienie gitar, pełne nienawiści wokale i ta paraliżująca atmosfera, zniewalająca swym bólem i poniżeniem boskich reguł... Aaarrghhh!!! Totalny album!!! A instrumentalny utwór "...I Filled With Woes the Passing Wind..." to po prostu kurewski klasyk!!
(English version)
This project does not need any introduction. Unfortunately, such is the misfortune of a reviewer that even in the case of obvious things, one has to force oneself to write a few words of introduction. Well, on the occasion of re-releasing the third album of JUDAS ISCARIOT by American Moribund Records in May this year, I decided to describe this album. The material has been reissued a few times since 1997, but as you can see, the demand for it among geeks is still there, hence probably these new editions. Below are some insights into this unquestionable masterpiece.
"Of Great Eternity" is six tracks of Black Metal. Simple playing, focusing mainly on creating the atmosphere of hatred and contempt, which is what this genre should be. We all know how it looks like nowadays, what's worse, we accept such a turn of events being accustomed to different subgenres and factions in this music. Is it good? Was it supposed to be like this? Well, let everyone answer for themselves, it's not for me to judge. Tracks included in "Of Great Eternity" show after years in a very clear way that playing Black Metal doesn't have to be in any way swamped by a hundred of strange solutions and innovative views on the subject. JUDAS ISCARIOT moves in repetitiveness of riffs, arrangements, which not only delight with their hideousness and motherfuckery, but in addition are almost ascetic solutions. The simplicity, eloquent straightforwardness and fucking ice-coldness of the riffs pierces the body of the listener. What I'm writing is trite, but those of you who understand this style will 100% agree with me. The hateful, the cold, the hostile, and the commanding tone of these songs, almost dominant, strikes and murders all sorts of sanctities in the most devastating way. I have no doubt that "Of Great Eternity" is a masterpiece. The natural sound of the drums where you can hear the occasional stumble, throbbing bass and frosty like a northern winds guitar sound, full of hate vocals and this paralyzing atmosphere, enslaving with its pain and humiliation of the divine rules... Aaarrghhh!!! Total album!!! And the instrumental track "...I Filled With Woes the Passing Wind..." is just a fucking classic!!!
Lista utworów:
1....the Heavens Drop with Human Gore...
2....I Filled with Woes the Passing Wind...
3....Then Mourns the Wanderer...
4....for the Last Judgement Draweth Nigh...
5....Calls to Heaven for Human Blood...
6....Our Sons Shall Rule the Empire of the Sea...
Linki do zespołu:
brak
Linki do wydawcy:
Autor: W.