CD / winyl / kaseta, Iron Bonehead Productions, album 2016
(english translation below)
Nie od dzisiaj bardzo cenię sobie australijską scenę metalową. Takie nazwy jak ABYSSIC HATE, EREBUS ENTHRONED czy DROWNIG THE LIGHT mam wyryte w sercu i pozostaną w nim już na zawsze. Tym razem dotrzemy jednak do lądu nieco bardziej odległego niż wspomniany kontynent. Mowa tu o Nowej Zelandii. Z tej właśnie wyspy pochodzi VERBERIS - czyli kolejna nazwa o utajnionych personaliach i nie znanym roku powstania. Od 2014 roku zaznaczyła swoją obecność na scenie demówką, noszącą tytuł taki sam jak nazwa projektu. Następnie wyszedł pełny album (który przybliżę w poniższym tekście) i EP z 2018 roku.
Taśma wrzucona do decka i pierwsze dźwięki, jakie się pojawiają w głośnikach urywają łeb na dzień dobry. Czuć niesamowitą atmosferę, która uderza mrokiem z najgłębszej otchłani. Niesie ze sobą ciepło rozgrzanej smoły i smród piekielnej siarki. Aranżacje gitar są nietypowe jak na black / death metal przystało. Nie opierają się na totalnej prostocie, tylko serwują tu bardzo świeże i oryginalne riffy. Owszem znajdziemy tu sekcje tremolo, jednak to co najbardziej uderza to rytmika. Zdarzają się również delikatniejsze momenty, gdy gitara jest przełączana do czystego kanału. Są to jednak krótkie chwile, aby sobie nikt nie pomyślał, że to jakieś jebane ballady. Dodać trzeba, że wspaniale słyszalny jest w tych nagraniach bas, gdzie czasami wychyla się bardzo mocno do przodu, co tylko buduje głębię tej otchłani. Wokale bardziej zakorzenione w scenie death metalowej uderzają z diabelską siłą. Tempa tego albumu są zróżnicowane, bowiem mamy tu w przewadze szybko grane numery, ale są i takie momenty, gdzie muzyka zwalnia niemal do hipnotycznego tempa z uczuciem ciężaru walca drogowego, który miażdży wszystko, co tylko mu stanie na przeszkodzie. Ten album, mówiąc szczerze nie ma żadnych minusów, jest to pozycja obowiązkowa, dla fanów grania death, doom, black metalowego. Na płycie znalazło się dziesięć utworów, które trwają niemal godzinę. I jest to godzina niezmarnowana, ponieważ muzyka wchłania się w organizm niczym narkotyk i uzależnia od dalszego słuchania. To moje pierwsze zetknięcie z VERBERIS, ale już wiem, że jest to nazwa, którą warto śledzić i oczekiwać kolejnych, tak smakowitych wydawnictw jak Vexamen.
(English version)
I really appreciate the Australian metal scene more than ever. Such names as ABYSSIC HATE, EREBUS ENTHRONED or DROWNIG THE LIGHT have been engraved in my heart and will remain in it forever. This time, however, we will reach the land a bit more distant than the continent mentioned above. We are talking about New Zealand. It is from this particular island that VERBERIS comes from - means another name with secret persons and unknown year of creation. Since 2014 she has marked her presence on the scene with a demo, bearing the same title as the project name. Then the full album (which I'll explain in the following text) and EP from 2018 came out.
The tape was thrown into the deck and the first sounds that appear in the speakers are breaking head for a good day. You can feel the amazing atmosphere, which strikes the darkness from the deepest abyss. It carries the warmth of hot tar and the smell of hellish sulphur. Guitar arrangements are unusual for black / death metal. They are not based on total simplicity, but serve very fresh and original riffs. Yes, there are tremolo sections, but what strikes you most is the rhythm. There are also more delicate moments when the guitar is switched to a clean channel. However, these are short moments so that nobody would think they were some fucking ballads. It has to be added that the bass can be heard in these recordings, where it sometimes leans very strongly forward, which only builds the depth of this abyss. Vocals more rooted in the death metal scene strike with devilish force. The pace of this album is varied, because we have here, in prevalence, fast-playing numbers, but there are also moments where the music slows down almost to a hypnotic pace with a feeling of the weight of a road roller that crushes everything that stands in its way. This album, frankly speaking, has no disadvantages, it's a must-have item, for fans of playing death, doom, black metal. There are ten tracks on the album, which last almost an hour. And it's an hour without waste, because the music absorbs into your body like a drug and makes you addicted to further listening. This is my first encounter with VERBERIS, but I already know that it's a name that is worth following and expect more, as tasty as Vexamen.
Lista utworów:
1. Thanatosia
2. The Primordial Rift
3. Vexamen
4. Protogonos
5. Charnel Vibrations
6. Flagellum de Igne
7. The Gaping Hollow of Divinity
8. Fangs of Pazuzu
9. Vereri
10. Voidwards
Linki do zespołu:
Linki do wytwórni:
Autor: P.