CD, Comatose Music, album 2020
(English translation below)
Piąty album Japończyków ze Slam / Brutal Death Metalowego GOREVENT ukazał się rok temu. Z tego co pamiętam wziąłem z sobie z nimi rozwód po drugim albumie, ale z racji tego ile minęło już czasu, nie pamiętam powodów czemu tak się stało. Zespół powstał w 2004 roku i z wiekszą bądź mniejszą regularnością wydaje kolejne wydawnictwa od tamtego czasu. I to tyle gwoli wstępu, czas na garść szczegółów dotyczących "Fate".
Zanim wziąłem się do pisania recenzji piątego albumu GOREVENT przesłuchałem album dwa razy i przy akopaniamencie trzeciego odsłuchu zacząłem powoli kleić tekst. Tak jak wspomniałem, Japończyków i ich twórczość znam do "Worship Paganism", a co dalej się działo aż do wydania "Fate" - nie mam bladego pojęcia. Przynaję się bez torturowania, że gatunek w jakim się porusza ta piątka facetów, nie jest moim ulubionym. Może ujmę to inaczej - gdy Brutal Death jest przeplatany jedynie partiami Slam, to jestem jak najbardziej na tak. Niestety tutaj jest zupełnie odwrotnie. Niemal 25 minut słyszę rytmiczne chug chug na gitarach przeplatane zwolnieniami na otwartych strunach. Pojawia się w kilku miejscach tremolo, zespół pozwala sobie też sporadycznie na przyspieszenia. Tak, przez większość trwania albumu mamy do czynienia z tempami średnimi przechodzącymi w jeszcze wolniejsze. Niczym spragniony wody na pustyni oczekiwałem tego punktu kulminacyjnego, gdy zespół podniesie się do ataku i przyspieszy rozpieprzając wszystko technicznymi riffami. Niestety, zostałem pokonany a moje pragnienie niezaspokojone. I pewnie, rozumiem, że są odbiorcy takiej muzyki i zaprezentowane rozwiązania przemawiają do nich w pełni i ponad wszystko. Jak ja odebrałem "Fate"? Otóż, wymęczył mnie okrutnie w złym tego słowa znaczeniu. Zabrakło mi tu jakiejś różnorodności, zmian w konstrukcji utworów, czegoś co by zmieniło cały obraz gry. Osobiście odpadam, nie będę do tego materiału wracał i tyle w temacie. Nie dla mnie.
(English version)
The fifth album from Japanese Slam / Brutal Death Metal band GOREVENT was released a year ago. As far as I remember I divorced them after the second album, but because of how much time has passed I don't remember the reasons why. The band was formed in 2004 and has been releasing new albums with more or less regularity since then. And that's it for the introduction, time for some details about "Fate".
Before I got down to writing a review of the fifth GOREVENT album I listened to the album twice and at the acopaniam of the third listening I slowly started to write the text. As I mentioned, I know the Japanese and their work up to "Worship Paganism", and what happened further until the release of "Fate" - I have no idea. I admit without being tortured that the genre in which these five guys move, is not my favorite. Maybe I'll put it another way - when Brutal Death is interspersed with Slam parts, I'm all for it. Unfortunately, it's quite the opposite here. For almost 25 minutes I hear rhythmic chug chug on guitars alternated with slowdowns on open strings. A tremolo appears in several places, the band also allows itself to accelerate occasionally. Yes, for most of the album we are dealing with medium tempos passing into even slower ones. As if thirsty for water in the desert I was waiting for the climax when the band will rise up to the attack and accelerate, blasting everything with technical riffs. Unfortunately, I was defeated and my thirst unsatisfied. And sure, I understand that there are recipients of such music and the presented solutions appeal to them fully and above all. How did I take "Fate"? Well, it tired me out cruelly in the bad sense of the word. It lacked diversity, changes in song construction, something that would change the whole image of the game. Personally, I'm not going to come back to this material, that's all. This one not for me.
Lista utworów:
1.Confront
2.Justice
3.Keep It Tightening
4.Swell
5.Energies
6.Round 13
7.Fate
8.Day to Head
Linki do zespołu:
Linki do wydawcy:
Autor: W.