CD, Last Episode, album 1999
(English translation below)
Powstały w 1995 roku niemiecki DUNKELGRAFEN nie zdobył szerszego grona maniaków oraz ich uznania. Szczerze powiedziawszy, trochę mnie to dziwi. Ta nieistniejąca już horda nagrała aż cztery albumy, split, demo i na końcu ukazał się album koncertowy. Owszem, patrząc na ich twórczość przez pryzmat dzisiejszych trendów i kierunku w jakim zmierza Black Metal, nie dziwi mnie brak zainteresowania tym zespołem. Dzisiaj ich kompozycje mogą zdawać się nieco wyjęte z kontekstu szeroko pojmowanej stylistyki. Chociaż według mnie, to właśnie stanowi o ich jakości - powstali w okresie, gdy Black Metal zbierał swoje żniwo i po prostu robili swoje. Nie przedłużając wstępu, zapraszam na spostrzeżenia z odsłuchu drugiego albumu Niemców.
DUNKELGRAFEN parał się Black Metalem, dość surowym i nie pozbawionym klawiszy. Na szczęście ten ostatni instrument pojawiał się okazjonalnie w ramach podkreślania niektórych partii utworów. Co było i jest ciekawe do dziś w ich muzyce, to fakt, że aranżacje nie były nastawione na typowe kserowanie pomysłów z płyt Darkthrone. Przyznać trzeba, że horda postawiła nacisk na riffy bardziej rytmiczne, brzmiące nawet i wtedy nieco mniej agresywnie. Tylko czy taki zabieg ich dyskredytował? Osobiście nie uważam tego za minus. Dzięki tej rytmice riffów i wymieszaniu jej z dość melodyjnymi partiami tremolo, otrzymaliśmy ciekawą mieszankę. I pomimo, że w porównaniu z ich debiutem "Im Schatten der Ewigkeit", rejestr gitar wypadł bardziej czytelnie, a nawet profesjonalnie, to można się tu doczepić perkusji, a w zasadzie do dźwięku pracy centralek. Prawdopodobnie ztriggerowana kłóci się początkowo z dość surowym brzmieniem reszty instrumentów oraz świetnym wokalem Dunkelgrafa. Wokale jegomościa są naprawdę bardzo dobre, utrzymane w BM schemacie i kontrastujące z małą ilością gorwli pojawiających się tu i ówdzie w kompozycjach. Zestawienie jednak całości, mieszania z szybkościami utworów oraz kilka całkiem dobrych solówek - robią niezłą robotę. Dodatkowo trzeba dodać, że pojawiające się klawisze dodawały uroku i wprowadzały podniosły i tajemniczy element do aranżacji DUNKELGRAFEN. Wiem, że w czasie ukazania się albumu, nie robił on aż takiego wrażenia, bo był po prostu kolejnym Black Metalowym albumem. Miałem jednak zgoła odmienne uczucia i zostało mi tak do dzisiaj. Jednak po latach dobrze wrócić do ich twórczości by się przekonać, że tak naprawdę brzmią one dzisiaj świeżo. Kto chce, niech sobie zbada ich muzykę, a osobiście bardzo sobie cenię ich twórczość.
(English version)
Formed in 1995, Germany's DUNKELGRAFEN has failed to gain a wider audience of fans and their appreciation. Frankly speaking, it surprises me a bit. This no longer existing horde recorded four albums, a split, a demo and finally a live album. Yes, looking at their work from the perspective of today's trends and the direction in which Black Metal is heading, I am not surprised by the lack of interest in this band. Today their compositions may seem to be a bit out of context with the widely understood style. But in my opinion, that's what makes them so good - they came into being at the time when Black Metal was taking its toll and they just did their job. Without prolonging the introduction, I invite you to listen to the observations from listening to the Germans' second album.
DUNKELGRAFEN played Black Metal, quite harsh and not devoid of keyboards. Fortunately the keyboards appeared occasionally to emphasize some parts of the songs. What was and what is interesting in their music to this day, is the fact that the arrangements were not aimed at a typical photocopying of ideas from Darkthrone records. It must be admitted that horde put emphasis on more rhythmic riffs, sounding even then a little less aggressive. But does it discredit them? Personally I don't consider it as a minus. Thanks to this rhythmic riffs and mixing it with quite melodic tremolo parts, we got an interesting mixture. And despite the fact that in comparison to their debut "Im Schatten der Ewigkeit" the guitar register came out clearer and even more professional, one can complain here about the drums, and in fact about the sound of the exchanges. Probably trigged, it initially conflicts with a rather strict sound of the rest of the instruments and Dunkelgraf's great vocals. Dunkelgraf's vocals are very good indeed, kept in the BM scheme and contrasting with the small amount of growls appearing here and there in the compositions. However, the juxtaposition of the whole, mixing with the speed of the tracks and some pretty good solos - they do a good job. Additionally, it must be added that the keyboards appearing added charm and introduced a solemn and mysterious element to DUNKELGRAFEN's arrangements. I know that at the time the album was released it wasn't that impressive because it was just another Black Metal album. However, I had the opposite feeling and it has stayed with me until today. After years it's good to come back to their music to find out that they actually sound fresh today. Whoever wants, should investigate their music and personally I appreciate their work very much.
Lista utworów:
1.Einleitung
2.Im Schatten des Todes
3.Die Saat des Bösen
4.Mysterium einer Nacht
5.Baphomet
6.Nektar der Begierde
7.Rückkehr des Kaisers
8.Tempel der Offenbarung
9.Im Zeichen des Chaos
10.Ausklang des Mysteriums
Linki do zespołu:
brak
Linki do wydawcy:
brak
Autor: W.