Winyl / CD, Signal Rex, EP 2017
(English translation below)
Jeżeli szukacie muzyki ekstremalnej, a przy tym oryginalnej, z umiejętnie wkomponowaną atmosferą, pełną mistycznego uniesienia, jak podczas plugawej modlitwy do zapomnianych bogów, to mam dla was propozycję w postaci islandzkiego projektu o nazwie ENDALOK. Ten nie święty twór narodził się w 2016 roku, by w tym samym czasie skazić świat swoim pierwszym demo. Rok później ukazała się EP i w tej chwili jest wydawnicza cisza - mam nadzieję, że nie będzie trwała ona zbyt długo. Za wszystkie sznurki w tym projekcie pociąga Þórður, który znany jest również z udziału w innych grupach czy projektach (NAUGHT, ILLKYNJA). Zatem nie przedłużając zapraszam do poniższej recenzji.
Úr draumheimi viðurstyggðar to, jak już wspomniałem we wstępie druga pozycja i póki co ostatnia w dyskografii ENDALOK, wydana zarówno na winylu jak i na CD przez Signal Rex. Na krążku tym znalazło się pięć utworów, które sieją spustoszenie przez niecałe dwadzieścia cztery minuty. Jeżeli chodzi o muzykę, zawartą na tym materiale, to dźwięk jest tak przenikliwy i ponury, niczym płacz dawno zmarłych ludzi, którzy wędrują w zaświatach wypełnionych wiecznym mrokiem. Ta muzyka to black metal na miarę dwudziestego pierwszego wieku. Pozbawiony udziwnień i modnego brzmienia, a jednak utrzymany na bardzo wysokim poziomie, przepełniony mistyczną atmosferą niczym głos z poza czasu. Tempa mamy tu zróżnicowane pomiędzy średnimi, a wolnymi, co sprawia, że dźwięki są w bardziej przyswajalnej formie, ale też nie jest to muzyka, którą pokocha każdy, lubujący się w ekstremalnej scenie słuchacz. Gitary opierają się zarówno na sekcji tremolo i rytmicznej, riffy przeplecione są solowymi partiami, które niczym trucizna wnikają w organizm zatruwając go śmiertelną, czarną aurą. Kompozycje gitar w niektórych momentach brzmią, jakby były zrobione pod dawną modłę ze starożytnej świątyni. Bas jest bardzo głęboki, świetnie zazębiający się z resztą instrumentów, tworzy swoistą otchłań, która jest nieskończoną drogą ku śmierci. Jeżeli chodzi o perkusję, to jestem pewien że mogłaby być nieco głośniejsza, co dodało by jej tylko większego chaosu w tej muzyce, ale i tak nie mam powodów do narzekań, bo brzmi to genialnie. Co do wokalu, to jest to bardzo ciekawie i wręcz niespotykanie brzmiący głos, który brzmi, jakby tysiąc nie świętych szeptów, połączyło się w jeden bluźnierczy, rozmazujący się demoniczny krzyk, który wywołuje ciarki na całym ciele. Jest zimny, jakby pochodził od istoty, w której nigdy nie pojawiło się życie. Jeżeli jeszcze nie macie tej płyty, to musicie się w nią koniecznie zaopatrzyć. Absolutny mus dla maniaków black metalowego chaosu.
(English version)
If you are looking for extreme and at the same time original music, with a skillfully integrated atmosphere, full of mystical rapture, as during a foul prayer to the forgotten gods, then I have a proposal for you in the form of an Icelandic project called ENDALOK. This unholy creation was born in 2016, to contaminate the world with its first demo. An EP was released a year later and at the moment there is a publishing silence - hopefully it won't last too long. All strings in this project are pulled by Þórður, who is also known for his participation in other groups or projects (NAUGHT, ILLKYNJA). So without further ado I invite you to the following review.
Úr draumheimi viðurstyggðar is, as I mentioned in the introduction, the second and so far the last release in ENDALOK's discography, released both on vinyl and CD by Signal Rex. There are five tracks on this album, which wreak havoc for less than twenty four minutes. As for the music contained on this material, the sound is so piercing and somber, like the cries of long dead people who wander in the afterlife filled with eternal darkness. This music is black metal for the twenty century. It's devoid of any faddishness and trendy sound, yet it's maintained on a very high level, filled with mystical atmosphere like a voice from out of time. The tempos here are varied between medium and slow, which makes the sounds more digestible, but it's also not music that every extreme scene-loving listener will love. Guitars are based on both tremolo and rhythm section, riffs are interlaced with solo parts, which like a poison penetrate the body poisoning it with with a deadly, black aura. Guitar compositions in some moments sound as if they were made in an ancient temple fashion. The bass is very deep, perfectly meshing with the rest of the instruments, creating a kind of abyss, which is an endless road to death. As for the drums, I'm sure they could be a bit louder, which would only add more chaos to this music, but still I have no reason to complain, because it sounds brilliant. As for the vocals, this is a very interesting and even uncommon sounding voice, which sounds as if a thousand unholy whispers merged into one blasphemous, blurring demonic scream, which causes shivers all over the body. It is cold, as if it came from a being in whom life has never emerged. If you don't already have not got this album yet, you should definitely get it. An absolute must for black metal chaos maniacs.
Lista utworów:
1. Afskræming holds og sálar
2. Eldhaf
3. Jarðarfarasálmur
4. Ekkert varir að eilífu
5. Holdgerving andskotans
Linki do zespołu:
Linki do wytwórni:
Autor: P.