Winyl / kaseta / CD, Altare Productions / Perverse Homage / Lunar Apparitions, album 2020
(English translation below)
Poziom mojego zniecierpliwienia ustąpił miejsca zadowoleniu, w momencie gdy w moje ręce wpadło nowe wydawnictwo LAMPIR. Całkiem niedawno pisaliśmy tu o poprzednim wydawnictwie tego obskurnego projektu, a jak się okazało, wcale długo czekać nie trzeba było, aby ten nieśmiertelny wampir powstał ze swojej przegniłej trumny i zadał kolejny, morderczy cios. Awaiting the Predatory Dreamscape to drugi album w dyskografii tego amerykańskiego projektu, a po odsłuchaniu krążka już zacieram ręce na kolejne dokonania, bo zmierza to w dobrym kierunku. Aby już nie przedłużać, zapraszam do poniższej recenzji.
Nowy materiał może nie jest imponująco długi, bowiem zawiera siedem utworów, które zmieściły się w czasie niecałych trzydziestu dwóch minut, za to zdecydowanie czuć, że muzyka poszła o krok do przodu. Nadal trzyma się surowych brzmień, jednak produkcja poprawiła się, uwydatniając obskurne riffy, które wywołują jednocześnie obrzydzenie i nieustępujące ciarki, wędrujące wzdłuż kręgosłupa. Album rozpoczyna się dark ambientowym wstępem wykonanym na klawiszach, który buduje podniosłą atmosferę, nie zapowiadającą obskurnego grania. Ostatni utwór na płycie, również jest zaprezentowany w ten sam sposób. Środek płyty to dosłownie trup toczony przez tysiące larw, które przeobrażają się w muchy, ulatujące z rozwartych, sztywnych ust. Czuć w materii muzycznej proces rozkładu, zatęchłe i wilgotne powietrze, unoszące się w starej krypcie. Riffy gitar tworzą dysharmonijne brzmienie, na przemian uciekające w bardziej dynamiczne tony, co powoduje uczucie jakby dopadła nas śmiertelna choroba, jakby organizm sam się wyniszczał, trawiąc swoje komórki. Dynamika i dysharmonia potrafią bardzo umęczyć, ale jest to niezwykłe doznanie, takie właśnie jakiego oczekuję i zanurzam się w tych surowych dźwiękach. Gitara basowa dorzuca swoje, nadając brzmieniu sporo mroku, jakby był on utkany z tej samej materii, z której utkana jest noc. Perkusja jest lepiej słyszalna niż na poprzednim wydawnictwie, co poprawia odbiór tego dzieła, a samo brzmienie bębnów doprowadza do obłędu. W zwolnieniach przybierają one wręcz psychodeliczne brzmienie wprowadzając niemal w trans, który kończy się wraz z utworem. Wokal jest bardzo specyficzny i jestem przekonany, że nie da się go porównać z innym. Jest bardzo obślizgły, jakby robactwo wijące się pod skórą, próbowało wyjść na zewnątrz. Generalnie bliżej temu głosowi gdzieś do skrzeku, tak często spotykanego w black metalu, jednak jest on tak bardzo surowy, że wywołuje uczucie, jakby został wydobyty z ust samej śmierci. Bardzo konkretna płyta, warto po nią sięgnąć, jak i po wcześniejsze wydawnictwa.
(English version)
The level of my impatience gave way to satisfaction at the very moment when a new release of LAMPIR fell into my hands. Quite recently we wrote here about the previous release of this abominable project, and as it turned out, we didn't have to wait long for this immortal vampire to rise from his rotten coffin and deal another murderous punch. Awaiting the Predatory Dreamscape is the second album in the discography of this American project, and after listening to the album I'm already rubbing my hands for the next achievements, because it goes in the right direction. Not to prolong, I invite you to the review below.
The new material may not be impressively long, because it contains seven tracks that fit in less than thirty-two minutes, but you can definitely feel that the music has moved a step forward. It still sticks to the raw sounds, but the production has improved, highlighting the sickening riffs that send shivers down your spine and disgust you at the same time. The album begins with a dark ambient introduction played on keyboards, which builds a solemn atmosphere, not announcing foul playing. The last track on the album, is also presented in the same way. The middle of the record is literally a corpse swarming with thousands of maggots, which transform into flies, flying out of the open, stiff mouth. You can feel the process of decay in the musical matter, musty and humid air, floating in the old crypt. Guitar riffs create a disharmonious sound, alternately escaping into more dynamic tones, which causes the guitar riffs create a disharmonious sound, gradually escaping into more dynamic tones, which makes us feel as if we were afflicted by a deadly disease, as if the organism was destroying itself by digesting its own cells. Dynamics and disharmony can be very tiring, but it is an unusual experience, just what I expect and I immerse myself in these raw sounds. The bass guitar adds its own, giving the sound a lot of darkness, as if it was woven from the same matter that the night is woven from. The drums are more audible than on the previous release, which improves the reception of this work, and the very sound of the drums drives you insane. In slowdowns they take on a psychedelic sound, almost putting you in a trance, which ends with the song. The vocal is very specific and I'm convinced that it can't be compared to any other. It is very slimy, as if vermin wriggling under the skin, trying to get out. Generally, this voice is closer to a creak, so often heard in black metal, but it is so harsh that it makes you feel as if it came out of the mouth of death itself. A very concrete album, worth reaching for it, as well as for earlier releases.
Lista utworów:
1. Stemming from the Cosmic Id (Prelude)
2. The Final Mask of Time
3. In the Predatory Dreamscape...
4. Vitality & Virtue
5. Sexual Negativity
6. The Embodied Secret
7. Disconnection from Suppressed Consciousness (Epilogue)
Linki do zespołu:
brak
Linki do wytwórni:
Autor: P.