CD / winyl, Osmose Productions, album 2019
(English translation below)
Już swego czasu po ukazaniu się tego albumu widziałem tą płytę, jednak nie podchodziłem do niej z jakimś większym entuzjazmem, może to dla tego, że zawsze jakiś inny materiał był w zasięgu ręki. Jednak dzisiaj przyszła pora, aby nadrobić zaległości i tak o to w moim odtwarzaczu zakręciła się płyta norweskiego zespołu: TRAGEDIENS TRONE. Co prawda większość norweskiej sceny została pochłonięta przez mainstream i wszechobecną komercję, to jest jeszcze sporo zespołów, które nie uległy modnemu graniu dla wielkich mas, za co można być tylko wdzięcznym tej garstce, która nie ugięła się. TRAGEDIENS TRONE powstał w 2007 roku i do tej pory dorobił się jedynie jednego wydawnictwa demo oraz albumu z 2019 roku. Prace może w zespole może i nie przebiegają pośpiesznie ale też nie o to chodzi, by naklepać przeciętnych wydawnictw w dużej ilości.
Tragediens Trone to pierwsza długogrająca płyta tej norweskiej hordy, która ukazała się w 2019 roku w formacie CD i LP, a dzieło to zostało wyplute przez znaną Osmose Productions. Znalazło się na niej siedem utworów, trwających łącznie ponad trzydzieści osiem minut. Muzyka, jaką raczy nas zespół, to black metal, który wywołuje skojarzenia pomiędzy FORGOTTEN TOMB, a SHINING. Pojawia się tu sporo mrocznego, ale i miejscami depresyjnego klimatu. To black metal, który potrafi hipnotyzować i przyciągać swoją ciemną aurą, by ostatecznie skończyć w otchłani bez wyjścia. Ta muzyka nie daje kopa, od którego chce się żyć. Ta muzyka wepchnie Cię do głębokiego dołu i przykryje ciężką warstwą wilgotnej gleby, która sprawi, że będziesz się dusić i stracisz nadzieję na ratunek, bo na końcu tej drogi jest tylko mrok nieskażony światłem. Riffy gitar są bardzo mocno oparte o sekcję tremolo, dzięki której udało się wykrzesać sporą dawkę chwytliwej melodii. Tremolo również narzuca tu dość szybkie tempo i dynamikę materii muzycznej, która w naturalny sposób jest przyswajana przez głodny ekstremalnych dźwięków organizm. Jest też tu trochę harmonijnych akordów, które dodają mrocznej atmosfery do całości. Miejscami usłyszymy też gitarę ustawioną na czystym kanale, dzięki czemu dzieło to jest bardziej zróżnicowane i oryginalne. Gitara basowa wgniata głęboko pod ziemię swoim dudniącym tonem, jakby ktoś ciężkim pojazdem wojennym miażdżył zwłoki pozostawione po wczorajszej bitwie. Perkusja wbija się w uszy niczym grot włóczni w serce. Narzuca tempo, świetnie wybija blasty na bębnach, jakby na totalnym luzie, ale podczas zwolnień również potrafi się odnaleźć i nie traci na agresji. Wokal jest bardzo dobrze przyswajalny, gardłowy, chropowaty skrzek, jednak słychać, że warsztat jest doskonale opanowany. Czasami wchodzi w czyste rejestry, budując ciekawą atmosferę. Zdecydowanie jest czego posłuchać, warto zainteresować się tym albumem.
(English version)
I've already seen this album some time after it was released, but I didn't approach it with any great enthusiasm, maybe because there was always some other record at hand. However, today it was time to catch up with it, and this is how the album of the Norwegian band TRAGEDIENS TRONE turned up in my player. Although the majority of the Norwegian scene has been swallowed up by the mainstream and ubiquitous commercialism, there are still many bands that have not succumbed to the fashionable playing for the masses, for which we can only be grateful to those few who have not surrendered. TRAGEDIENS TRONE was formed in 2007 and has so far only earned one demo release and a 2019 album. Work may not be rushed in the band, but it's also not about sticking to mediocre releases in large numbers.
Tragediens Trone is the first full-length album from this Norwegian horde, which was released in 2019 in CD and LP formats, and the work was spit out by the well-known Osmose Productions. It features seven tracks, lasting over thirty-eight minutes in total. Music, which the band treats us with, is black metal, which evokes associations between FORGOTTEN TOMB, and SHINING. There is a lot of dark, but also sometimes depressive atmosphere. This is black metal that can hypnotize and attract with its dark alchemy, only to end up in an abyss with no way out. This music does not give you a kick that makes you want to live. This music will push you into a deep pit and cover you with a heavy layer of damp soil that will make you suffocate and lose hope of rescue, because at the end of this road there is only darkness untainted by light. The guitar riffs rely heavily on the tremolo section to wring out a good dose of catchy melody. Tremolo also imposes here quite fast tempo and dynamics of the musical matter, which is naturally assimilated by the organism hungry for extreme sounds. There are also some harmonious chords here, which add a dark atmosphere to the whole. In places we can also hear the guitar set on a clean channel, making this work more diverse and original. The bass guitar is digging deep under the ground with its rumbling tone, as if someone with a heavy war vehicle was crushing the corpses left after yesterday's battle. The drums pierce into your ears like a spearhead into your heart. It imposes the tempo, great blasts on the drums, as if at total ease, but during slowdowns it also manages to find itself and does not lose its aggression. The vocal is very well digestible, throaty, rough scraping, but you can hear that the workshop is perfectly mastered. Sometimes it enters the clean registers, building an interesting atmosphere. Definitely something to listen to, worth the interest in this album.
Lista utworów:
1. Entrance
2. Cold Depths of Solitude
3. The Bornless One
4. Stygian Fluke
5. Erbrechen
6. Avgrunnsmarsj
7. Siphon Anima
Linki do zespołu:
Linki do wytwórni:
Autor: P.